Kwadrans z Europą

Koronakryzys.
Nadzieja w budżecie UE?
Tomasz Bielecki

Unia ma już awaryjny pakiet pomocowy na koronakryzys. Ale będzie wkrótce potrzebować wielkich inwestycji, by wyjść na prostą jako wspólny rynek, który nadal będzie w miarę spójny społecznie i gospodarczo.

Koronakryzys wepchnął europejską gospodarkę w częściową „hibernację”, ale uderzenie w kraje unijnego Południa jest mocniejsze wskutek zarówno dotkliwszego przebiegu zarazy oraz struktury gospodarczej, która m.in. z racji dużej roli turystyki może też spowalniać ożywienie po minięciu zarazy. Ta „asymetria” zaogniła zastarzałe, odziedziczone jeszcze po kryzysie zadłużeniowym, urazy i nieufność między unijnym Południem. Pomimo to krajom Unii udało się już wypracować doraźny pakiet pomocowy. I zgodziły się, że wkrótce potrzeba będzie więcej funduszy, ale różnią się co do sposobu oraz skali wewnątrzunijnej redystrybucji na odbudowę gospodarczą. Jednak uzgodniony dotychczas pakiet, czyli głównie tanie pożyczki pomocowe, nie całkowicie rozwiązuje dylemat niektórych krajów zadłużonych już mocno przed pandemią (z Włochami na czele). Z obawy przed zbyt potężnym zwiększaniem długu publicznego może pojawić się ryzyko, że wydadzą zbyt mało na ożywianie gospodarki (zwłaszcza w porównaniu z mniej zadłużonymi krajami eurostrefy i Unii). A jeśli wydadzą dostateczne dużo, to pojawi się ryzyko, że inwestorzy z rynków finansowych nabiorą wątpliwości co do spłacalności ich długów, a co najmniej wywindują koszt obsługi długu. Stąd obecny dylemat UE, jaką proporcję dotacji i pożyczek zastosować w planowanym Funduszu Odbudowy.

Czytaj całość

Tomasz Bielecki
korespondent UE&NATO w Brukseli, ekspert In.Europa

Udostępnij