
– Polska boksuje się na europejskim ringu w wadze niższej niż mogłaby, ale wciąż się liczy – używając terminologii bokserskiej Tomasz Bielecki ocenił pozycję Polski w Unii Europejskiej. Dziennikarz odpowiadał też w Akademii In.Europa o pracy korespondenta w Brukseli w czasach pandemii, reakcji UE na porwanie samolotu z białoruskim opozycjonistą oraz trudne relacje z Rosją.
Na początku spotkania w ramach Akademii InEuropa Bielecki przedstawił jak wygląda praca korespondenta w Brukseli i jakie zmiany spowodował wybuch pandemii. Przyznał, że przejście na spotkania zdalne utrudniło podejmowanie przez UE niektórych decyzji.
– Podczas euroszczytów niektórych tematów nie da się uzgodnić zdalnie jak np. nowy unijny pakiet migracyjny – przyznał Bielecki. Pandemia wymusiła też na Komisji Europejskiej zmianę modelu pracy urzędników i to prawdopodobnie trwale, bo przedstawiciele KE już zapowiedzieli, że w ciągu dekady będą chcieli, żeby nawet 20% czasu pracy europejskich urzędników była wykonywana zdalnie. Na pytanie o brak ogólnoeuropejskiego zarządzania pandemią dziennikarz odparł, że z punktu widzenia Brukseli to nie jest problem, ponieważ w samej Belgii – podobnie jak np. w Niemczech – obostrzenia pandemiczne różnią się w zależności od regionu i ten system się sprawdza.
Jaka pozycja Polski w UE?
– Używając terminologii bokserskiej Polsce jeszcze kilka lat temu udawało się być powyżej swojej wagi, obecnie z powodu praworządności jest poniżej – powiedział Bielecki. W unijnej arytmetyce liczy się wielkość kraju, dlatego przywódcy europejscy niezależnie od sytuacji rozmawiają i będą rozmawiać z Polską. – Wielkim priorytetem Unii Europejskiej jest walka z kryzysem klimatycznym, tego nie da się zrobić jeżeli Warszawa nie będzie współpracowała – przyznał dziennikarz. Rozmowy głównie prowadzone są poza kamerami. Według jego źródeł polski rząd robi większe ustępstwa w sprawie pakietu klimatycznego niż publicznie przyznaje i jest to spowodowane zwiększeniem wsparcia dla Polski na sprawiedliwą transformację. Jest to pokłosie grudniowego euroszczytu, na którym polski rząd zgodził się na przyspieszenie reedukacji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. z 40% do 55%. – Jeżeli jakikolwiek polski polityk mówi w Brukseli o sprawiedliwej transformacji to chodzi o pieniądze dla Polski – wyjaśnił.
Kiedy euro w Polsce?
– Myślę, że Polska przystąpi do strefy euro w przewidywalnej przyszłości, co oznacza, że raczej przystąpi niż nie przystąpi – powiedział Bielecki. Korespondent przypomniał, że w pierwszych latach po przystąpieniu do UE pojawiały się głosy m.in. z Francji, że nasz kraj nie powinien od razu dołączać do strefy euro. Perspektywa zmieniła się wraz z wybuchem kryzysu gospodarczego w 2008 r., kiedy zaczęły pojawiać się oczekiwania, że Polska jako „zielona wyspa”, którą ominął kryzys, powinna dołączyć, żeby wzmocnić strefę euro. Wprawdzie obecny rząd jest przeciwny przyjęciu wspólnej waluty, ale dziennikarz przypomniał, że nawet gdyby było odwrotnie to Polska obecnie nie spełnia wszystkich wymagań makroekonomicznych, żeby przyjąć euro.
Jak ukarać Białoruś?
– Reakcja Komisji Europejskiej w sprawie Białorusi była taka jak trzeba – powiedział Bielecki. Brukselski korespondent wyjaśnił, że przywódcy unijni na euroszczycie nie są w stanie zdecydować o szczegółach sankcji. Takie decyzje wymagają kilku tygodni żmudnych negocjacji po samym szczycie i ustalenia jakich branży gospodarki dotkną i które firmy z których unijnych krajów na nich mogą ucierpieć. O wiele łatwiej jest zdecydować o wydłużeniu listy białoruskich notabli, którzy nie mogę przekraczać granicy z UE. Na pytanie o pozycję Polski przy ustalaniu sankcji Bielecki zaznaczył, że nie należy umniejszać roli naszego kraju. – Sprawność lub niesprawność polskiego MSZ powoduje, że przegrywa z Litwą wyścig o potępienie działań Łukaszenki w sieci – przyznał. – Litwa jako mniejszy kraj unijny nadrabia swoją wielkość poprzez swoją dużą aktywność w sieci, ale nie jest tak, że Polska za mało zrobiła w sprawie Białorusi – dodał.
Co dalej z Bliskim Wschodem?
– Nie ma szans na szybkie rozwiązanie konfliktu miedzy Izraelem i Palestyną – przyznał zastrzegając jednocześnie, że choć kiedyś był korespondentem na Bliskim Wschodzie to teraz jego kompetencje do aktualnej oceny konfliktu izraelsko-palestyńskiego są mniejsze. Dziennikarz zwrócił uwagę na wzajemne zwalczanie się palestyńskiego rządu i Hamasu co strona izraelska wykorzystuje jako argument, że nie ma partnera do rozmów. Taka sytuacja jest na rękę zarówno dla Hamasu jak i Natanjahu. Obecny konflikt pokazał też, że opinia publiczna przesuwa się w kwestii oceny konfliktu na Bliskim Wschodzie. Jednocześnie w Stanach Zjednoczonych, które tradycyjnie wspierały działania Izraela, grupa kongresmenów wyraźnie naciska na Bidena na potępienie działań izraelskiego rządu.
Jak rozmawiać z Rosją?
Na koniec spotkania Akademii InEuropa padło pytanie o relacje Francji z Rosją. Bielecki przypomniał, że Emmanuel Macron – podobnie jak wielu innych zachodnioeuropejskich przywódców – zaczął swoją prezydenturę od resetu i propozycji nowego otwarcia w relacjach z Putinem. Głośne słowa francuskiego prezydenta „Wierzymy w Europę od Lizbony do Władywostoku!” to przejaw popularnego przez wiele lat myślenia wśród wielu przedstawicieli zachodnioeuropejskiego establishmentu, że w dłuższej perspektywie Rosja z powodu rosnących wpływów Chin zdecyduje się na współpracę z Unią Europejską. Moskwa ma być potrzebna do rozwiązania konfliktu bliskowschodniego, rozmów z Iranem czy w walce z katastrofą klimatyczną. Wiara w sukces otwartych drzwi dla Putina to jeden z wielu mitów europejskiej dyplomacji, którą wypunktował w swoim raporcie Chatham House. – Macron jednak wyciągnął wnioski, bo teraz otwarcie optuje za zaproszeniem na najbliższy szczyt Swiatłany Cichanouskiej, co byłoby prowokacyjnym wręcz gestem wobec Putina – podsumował.
Opracowanie: Krzysztof Jarząb.
Akademia In.Europa z udziałem Tomasza Bieleckiego odbyła się 28 maja 2021 roku on-line.
Udostępnij